'Wiosna' Koteł czarny, koteł rudy. Wkoło wiosna. Nie ma nudy. Rozciągają się marudy. Aż pies wylazł ze swej budy.
Nagle pieseł się wydziera. Rudy kot mu mózg wyżera. Czarny koteł mu pomaga. Łamie nogi psa biedaka.
Czarny koteł całkiem hardy, Zwłoki ładuje do wanny. I zalewa wannę chlorem.Koniec końców jest potworem. Mówi tu jego kolega. Pies bez nóżek nie pobiega. Nucąc dolał wybielacza, w koło wanny się zatacza.
Rudy koteł oko puszcza. Pieseł już się nam rozpuszcza. Zwłoki były, zwłok już nie ma. Kości dają pod materac.
A pod wieczór niezła beka. Właściciel pod drzwiami czeka. Koty na swe miejsca biegną. Ich złe mordy nieco bledną.
Drzwi się z trzaskiem otwierają. Zbyszek wchodzi ze swą Mają. Za psem już się rozglądają. Koty głupich wciąż udają.
Zbyszek zagląda do wanny. Na dnie osad leży marny. Nie zrozumiał o co chodzi. Myje wszystko i wychodzi.
Maja zapach chloru czuje. Myśli, że się rozchoruje. Z wybielacza butla pusta. Krzywią się jej wielkie usta.
Facet siadł na materacu, coś trzasnęło. Twarz obraca. A z pod niego lecą kości. Przyprawiają go o mdłości.
Maja na trzask ten przybiega, w kościach cały jej kolega. Koty tylko obserwują, jak oboje się stresują.
Zbyszek nagle wpada w szał. Złapał co pod ręką miał. Maję kręgosłupem bije. Ta się wczepia w jego szyję.
Rudy koteł drzwi otwiera. Przeciąg nagły się tu zbiera. Okno wali w głowę Mai. Już się raczej nie pobawi.
Facet patrzy się na koty. Kot na kota: Do roboty. I wskakują mu na głowę. Wydrapują oczy zdrowe.
Czarny kot mu krtań przegryza. Krwi trysnęła piękna bryza. Jęknął i się na dół wali. Oba ciała w jednej sali.
Morał z bajki oto taki: Wszystkie koty to buraki.
'Dzieweczka z papugami' Żyła raz w mieście dziwna dziewczyna. Na głowie stado papużek trzyma. Wielkie jej oczy, to szczwana pułapka. Kiedy popatrzysz, to cię załatwia. Karmi papugi twoim zezwłokiem. Krew w dół ulicy cieknie potokiem.
'Unreal cztery' Anril Cztery, taka gratka. Sprzedam nerki. Oraz dziadka. Będę robił gry na sprzęcie, wszystko pięknie działać będzie. W trzy de imperium zbuduję, jeśli ktoś mi się zbuntuje, to mu zaraz dilejt trzasnę. Będzie, k**wa, na mej łasce.
'Samotność w akademiku' Mógłbym spać iść dziś jak człowiek, wsadzę głowę w stary worek. Strasznie ze mnie zły potworek. ludzi morduje we wtorek. Trzy de rano. Nie chcę, mamo. Udam, że boli kolano.
Wiem już co zrobię! Zapalę sobie. Naleję coli, dupa mnie boli. Siedząc samotnie na korytarzu, pykając fajkę, zresztą z odrazą. Patrzę na prawo, patrzę na lewo. Muza z pokoju dochodzi z werwą.
Jest całkiem dobrze. Gdy innych nie ma. I krew mnie nawet już nie zalewa. Mogę bezkarnie na internetach szukać zdjęć sprośnych, tania podnieta.
Zjeść pizze sobie, całkiem bezpiecznie. Nikt mi mej pizzy dziś nie podeżre.
Robić bałagan. Nie myć się wcale. Siedzieć noc całą przed złym ekranem. Pisać te bzdury, przeczyta który.
Ja mą głupotą rozkruszę mury.
Czwarta pięćdziesiąt. Dalej rymuję. Pizza pożarta. Gorzej się czuję.
Patrzę za okno, na światła w dali. Dymy z kominów. Może się pali?
Smaży się w mocy elektryczności, pieką się pięknie jego wnętrzności.
Wychodzi ze mnie podłość bokami. Morduję życie elektronami.
Teraz już mogę spać iść spokojnie. Z komara wściekle buchają ognie.
Małe pochodnie.
Żywe pochodnie.
'Coś o multipli' Trzy miejsca z przodu Trzy miejsca z tyłu A kto się śmieje Temu po ryju. Moje dwie maski nie od parady. Jak cię przejadę, nie będzie zwady. Mogę nią walczyć na reflektory. Bo z reflektorów lecą lazory. A kiedy miejsce na ciało trzeba Trzy miejsca z tyłu wypiąć też się da.
'Oculus' Mam Oculusa. Jestem Cyborgiem. Ciała swych ofiar przykrywam workiem.
'Waluś i jego lustrzanka' Waluś znalazł zenit stary. Więc zakłada okulary. Musi szalik, czapkę kupić. Hipsteriadę czas zanucić.
'Kłamstwa' Pan z Sosnowca kłamie wrednie, bo za szybą jest bezpiecznie. Nie podpalą go Ślązacy, nie dostaną jego glacy.
'Pyrkon 2014' Koziołek Matołek sznurem smoka dusi. Sam poszedł po questa, wiec zabijać musi
'Technologia' Technologia działa świetnie, czuję przy niej się bezpiecznie. Gdy na zdjęciu cztery głowy, potem efekt znów, tęczowy. Hasam, brykam. Cykam foty. Nagle przychodzą roboty. Wypalają moje oczy. Technologia zła, już kroczy.
'Kolekcja' Głupie mangi siostra wkleja. Miejsce tylko tym zabiera. Policzymy się dziś w domu. Spalę mangi w przedpokoju.Potem skrycie, po kryjomu, zjem mą siostrę, bez pardonu.
Ostatnio edytowany przez swirekster 23 Mar 2014, 19:07, edytowano w sumie 6 razy
Za parkanem wśród kur na podwórku kroczył kruk w purpurowym kapturku, raptem strasznie zakrakał i zrobiła się draka, bo mu kura ukradła robaka.
Bzyczy bzyg znad Bzury zbzikowane bzdury, bzyczy bzdury, bzdurstwa bzdurzy i nad Bzurą w bzach bajdurzy, bzyczy bzdury, bzdurnie bzyka, bo zbzikował i ma bzika!
W trzęsawisku trzeszczą trzciny, trzmiel trze w Trzciance trzy trzmieliny a trzy byczki znad Trzebyczki z trzaskiem trzepią trzy trzewiczki
Spadł bąk na strąk, a strąk na pąk. Pękł pąk, pekł strąk, a bąk się zląkł.
Uwaga! Jeśli masz wrażliwe uszy, lub za plecami siedzi Ci matka, lepiej nie rozwijaj!
:
Absztyfikanci grubej Berty i katowickie węglokopy, i borysławskie naftowierty, i lodzermensche, bycze chłopy, warszawskie bubki, żygolaki z bandą wytwornych pind na kupę, rębajły, franty, zabijaki, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Socjały nudne i ponure, pedeki, neokatoliki, podskakiwacze pod kulturę, czciciele radia i fizyki, uczone małpy, ścisłowiedzy, co oglądacie świat przez lupę i wszystko wiecie: co, jak, kiedy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I ty, fortuny sku*wysynu, gówniarzu uperfumowany, co splendor oraz spleen Londynu nosisz na mordzie zakazanej, i ty co mieszkasz dziś w pałacu, a srać chodziłeś za chałupę, ty wypasiony na Ikacu, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I tem ów belfer szkoły żeńskiej, co dużo chciałby, a nie może, i tem profesor Cy... wileński (Pan wie już za co, profesorze!) I ty za młodu nie dorżnięta Megiero, co masz taki tupet, że szczujesz na mnie swe szczenięta; całujcie mnie wszyscy w dupę.
I tem Syjontki palestyńskie, Hulace, co lejecie tkliwe starozakonne łzy kretyńskie, że „ szumią jodły w Tel - Avivie”, i wszechsłowiańscy marzyciele, zebrani w malowniczą trupę z byle mistycznym kpem na czele, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I tem aryjskie rzeczoznawce, wypierdy germańskiego ducha (gdy swoją krew i waszą sprawdzę, wierzcie mi, jedna będzie jucha), Karne pętaki i szturmowcy, zuchy z Makabi czy Owupe, i rekordziści i sportowcy, całujcie mnie wszyscy w dupę.
Izraeliccy doktorkowie, Widnia, żydowskiej Mekki, flance, co w Bochni, Stryju i Krakowie szerzycie kulturalną francę! którzy chlipiecie z „ Naje Fraje” swą intelektualną zupę, mądrale, oczytane faje, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I tem ględziarze i bajdury, ciągnący z nieba grubą rentę, o, łapiduchy z Jasnej Góry, z Góry Kalwarii parchy święte, i ty księżuniu, co kutasa zawiązanego masz na supeł, żeby ci czasem nie pohasał, całujcie mnie wszyscy w dupę.
I wy, o których zapomniałem, lub pominąłem was przez litość, albo dlatego, że się bałem, albo, że taka was obfitość, i ty cenzorze, co za wiersz ten zapewne skażesz mnie na ciupę, I żem się stał świntuchów hersztem, Całujcie mnie wszyscy w dupę !