Dzisiaj ukończyłem kurs przetrwania... było cholernie ciężko, mało jedzenia, mało wody, mało snu... W pewnym momencie nawet chciałem zrezygnować, ale się nie poddałem i teraz pomimo bólu, zakwasów i smrodu (hehe, jeszcze tydzień kąpieli i może zmyję z siebie zapach ogniska) cieszę się, że dałem radę