Microtus ma rację Terminusie. Poziom twojej dyskusji jest... ignorancki? Żeby nie było, nie oceniam tego czy masz rację czy nie. To jest taka śmieszna tematyka, że jeśli to ja mam rację (że życie gdzieś tam istnieje) to dowiedzieć tego możemy się w każdej chwili, jak tylko na jakieś formy życia wpadniemy. A nie znamy dnia ani godziny. Jeśli natomiast ty masz rację, to raczej nigdy się tego nie dowiemy, zawsze będzie wątpliwość czy dotarliśmy z badaniami wszędzie.
O co mi chodzi więc z tą ignorancją? Jeśli jedna strona podaje, że 2+2=4 to druga może się z tym nie zgodzić. Ma do tego pełne prawo. Z tym, że jeśli ta druga strona sądzi że 2+2=5 to to argumentuje. Twoje opinie można skrócić bez większej straty do "jesteśmy sami we wszechświecie bo tak". Ciężko z tym dyskutować...
Z drugiej strony mamy moje argumenty, które można skrócić do "matematyka" i "naukowcy". Skreślasz całą matematykę tylko dlatego, że można jej modele dopasować do każdej teorii. Przez kilka błednych teorii skreślasz w całości najracjonalniejszy dział wiedzy. Uważajac się za racjonalistę zachowujesz się mało racjonalnie. Skreślasz więc matematykę, bo jest niewygodna. Argument "nie bo nie". Ciężko z tym dyskutować...
Naukowców też skreślasz, bo są wśród nich oszołomy i dlatego że też popełniają błędy. Ale znowu przez ułomności niektórych skreślasz wszystkich na starcie odrzucając drugi najpoważniejszy bastion racjonalności. Znowu mamy "nie bo nie". Ciężko z tym dyskutować...
Terminus napisał(a):kaczor_1991 napisał(a): Do tego dochodzi wazny fakt - jesli na jakiejs planecie istnieje zycie to byc moze i my zdolamy ja skolonizowac.
To przypomnij sobie co sam pisałeś o odległościach a potem przypomnij sobie o szczególnej teorii względności.
Zauważyłeś może fragment "być może"? Chodziło mi o potencjał by to zrobić, a czy damy radę faktycznie tam dolecieć... To dyskusja na moment kiedy już taką planetę z życiem znajdziemy
Terminus napisał(a):Ale nie oznacza, że będzie miał więcej szczęścia w ZGADYWANIU ilości form życia we Wszechświecie. Ja mogę rzucić dowolną cyfrę np. 10 mln. Kto z nas ma rację?
Twierdząc, że jest tam tego 10 mln możesz mieć racje, możesz się mylić. Ale rzucenie '1' tak jak w Twoim przypadku też jest zgadywaniem i do tego ze względu na odrzucaną przez Ciebie matematykę - mniej prawdopodobnym niż 6 w lotku. W kilku losowaniach pod rząd
doomer77 napisał(a):Różnica polega na tym, że nasza wyobraźnia i fantazja opiera się na wiedzy, która w porównaniu z jego wiedzą jest co najmniej mizerna. Poza tym takie liczby rzadko padają na zasadzie "nie wiem dokładnie, ale wydaje mi się". Facet ma dane z wielu dziedzin, w tym z biologii czy ewolucji, dostęp do fachowców z tych dziedzin i na podstawie tych danych może szacować liczby.
Wiesz zapewne coś o drewnie, ja również. Oboje możemy szacować pewne liczby dotyczące drewna. Różnica polega na tym, że będąc stolarzem mam na ten temat znacznie większą wiedzę na ten temat i moje szacunki będą niemal identyczne ze stanem rzeczywistym, Twoje natomiast będą rezultatem zgadywania
Tak, wiem, nie powinno się cytować całych wypowiedzi ale poszatkowana nie miałaby takiego sensu jak cała. Po prostu nic dodać nic ująć, brawo stary
Terminus napisał(a):(...) Kiedyś poważni astronomowie rysowali mapy kanałów na Marsie, dwadzieścia lat temu dwóch fizyków pokazywało zimną fuzję. I co najlepsze wyniki ich obserwacji potwierdzali inni naukowcy. A potem okazywało się to bzdurą.
No dobra, podałeś 2 przykłady błedów naukowców. Chwała Ci za to. Ja dorzucę na poczekaniu jeszcze 10 kolejnych tak jak i każdy na tym forum. Masz racje. Całkowitą. Naukowcy popełniają błedy - więc wszyscy są źli. Odrzućmy więc wszystko co odkryli i wyślijmy ich na Syberię. A o tym ile ich teorii było prawdziwych, przełomowych i wręcz zbawiennych zapomnijmy. Zapomnijmy ile razy mieli racje. Są źli i już. Od dzisiaj odrzucamy rozwój za pomocą naukowców. Zastępują ich piekarze! O, Ci się nigdy nie mylą!
Terminus napisał(a):Powiem inaczej: jedni uznani astrofizycy i astronomowie wierzą, że musi istnieć życie, inni wyznają teorię wyjątkowości Ziemi, wiec poglądy pana Drake są tylko zgadywaniem. Ewentualnie obliczeniami opartymi na wątłych przesłankach. Tak jak wyliczanie wieku Ziemi na podstawie Biblii. Co też robili kiedyś uznani naukowcy...
Raczej nikt nie uznaje już wyjątkowości ziemii samej w sobie. Nie wiem czy wiesz, ale już od kilku lat łowimy w kosmosie planety coraz podobniejsze do naszej. A czy powstało tam życie... żeby się tego dowiedzieć będziemy musieli poczekać na lepszy sprzęt. Obliczenia oparte na wątłych przesłankach? Jasne. Tak samo jak Twoje podejście "jesteśmy sami we wszechświecie"
Microtus napisał(a):(...)Do tego nie zapominajmy, że życie może się opierać na czymś zupełnie innym niż nasze ziemskie (były teorie o np: życiu opartym na krzemie). I wcale nie musi być tak że jest do niego niezbędna woda czy zakres temperatur w granicach -10 +30 stopni Celsjusza. Już na ziemi istnieją organizmy mogące żyć na dnie Rowu Mariańskiego czy w bakterie w gejzerach, (...)
Ale to, że życie gdzieś istnieje nie oznacza, że je kiedykolwiek spotkamy. Do tego jeśli weźmiemy pod uwagę czas i to jak ludzkie życie jest krótkie (na tle np: ewolucji), to jeszcze dodatkowym problemem może być spotkanie życia na zupełnie innym etapie ewolucyjnym.
(...)
Dokładnie. Oceniając potencjał życia oceniamy życie "na nasz obraz i podobieństwo". Biorąc pod uwagę jeszcze inne, bardziej odmienne od nas byty prawdopodobieństwo zaistnienia życia rośnie... kosmicznie
Terminus napisał(a):Dla jasności: mam gdzieś czy istnieje życie w kosmosie czy nie. Za mojego życia nawet sonda Voyager 1 nie osiągnie granic innego układu gwiezdnego, więc co mnie to obchodzi?
Jeśli Cię to nie obchodzi, to co tu robisz?
A to mnie już po prostu rozbawiło:
Terminus napisał(a):(...)
Albo wierzymy, że Ziemia jest niepowtarzalnym bytem, bo tak nam się bardziej podoba, powołując się niewielkie prawdopodobieństwo zaistnienia zespołu okoliczności, które doprowadziły do powstania życia, lub chcemy wierzyć, że coś tam jednak istnieje powołując się na tą samą statystykę i dowodząc, że przy tej ilości układów gwiezdnych coś tam musi być. (...)
Najpierw potwierdzasz swoją tezę powołując się na prawo prawdopodobieństwa, a w drugiej części zdania juz to prawo prawdopodobieństwa negujesz bo forsuje negatywne dla Ciebie wnioski.
Microtus napisał(a):(...) Co więcej nadal nie wiadomo czy wszechświat jest skończony czy nie, wiadomo tylko że się rozszerza. Co dodatkowo liczbę prób powiększa być może w nieskończoność...(...)
Tu niestety jest błąd logiczny. To, że wszechświat się rozszerza sprawia, że wszystko jest coraz to bardziej od siebie odległe. NIe zwiększa to jednak w żaden sposób liczby układów gwiezdnych w nim występujących.