Jako fan 2 kółek i zarazem motonita, może się też wypowiem. Należy chyba zacząć, że powinno się mówić motocykl a nie motor, gdyż to drugie jest chyba elementem np. tego pierwszego:P Jak słyszę jak ktoś mówi motor na motocykl, to mnie krew zalewa, szczególnie gdy mówi to motocyklista. Nie wiem, może to nadwrażliwość
A co do jazdy, to mam już jakieś pojęcie, gdyż jeździłem R1, Z1000, cbr 600rr. Motocykl to pojazd dla ludzi rozważnych i wcale nie oznacza, że osoba młoda nie może taka być. Zaczynałem od jednynki na pierwsze moto, więc wiem jak może pokarać taki motocykl, ale na szczęście skończyło się tylko na delikatnej glebie. Uważam, że każdy kto siada na moto, powinien taka przygodę przeżyć, bo uczy pokory, a życie to nie GTA.
Jeśli chodzi o jazdę po mieście, to widać, że większosć puszkarzy to buraki, i osoby nie umiejące jeździć, chociaż się uważają za mistrzów kiery. Dopiero po wyjechaniu za miasto widać większą kulturę, może przez większe obycie z różnymi warunkami i pojazdami, a nie przejechanie 5 kilometrów w korku z punktu a do b. Ale czasami też się zdarzy na trasce mieszczuch, który widzi mnie w lusterku, a nie zjedzie. Bo jak to, on jest królem szosy, i ma volvo=.=
Ogólnie, to Polsce dużo brakuje pod względem zachowania na drodze-kultury, względem państwa zachodnich, gdzie każdy puszcza motycklistę, bo wie do czego jest przeznaczony ten pojazd, i nie patrzy z zazdrością i wzrokiem rzeźnika. U nas widać tą zazdrość wypisaną na twarzy. Tylko niestety, taki pajac też może by chciał być pierwszy na światłach, ale trudno mu ruszyć wygodne dupsko z fotela, więc mieszając to z polską mentalnością, mamy grubego barana, który jeśli sam stoi, to uznaje że inni też powinni
No i mamy do tego notoryczne wymuszanie pierwszeństwa... Ale kij, sama jazda to wszystko wynagradza
No i nie ma jak jedność wśród motocyklistów, każdy każdemu pomoże, czego nie można powiedzieć o puszkarzach. Pozdro i lewa w górę