Ten "utwór" powstał w oparciu o dzieło użytkownika Major_Fields i wypowiedzi użytkowników po przeczytaniu tekstu jego opowiadania.
Ballada o Stalkerze w którego nawet ja nie wierzę:
Był sobie stalker, polak mało szczęśliwy
Który nie lubił gdy inni dostawali bilety na Malediwy,
Chciał odpocząć od życia w politycznej zagrodzie
Więc postanowił wyruszyć do Zony kłaniając się modzie.
Jak to zwykle w opowiadaniach słabych bywa,
Nie ma nic ani nikogo który się ukrywa.
Znalazła się oczywiście broń po dziadku,
Była to tetetka w tym oto wypadku.
Odwiedził też jakieś z bronią ruskie bazary,
Gdzie przeciwpancernych wiadra to nie czary,
Zainteresował się kałachem starym i zardzewiałym nieco,
Kupił go za ruble które nie w Ukrainie a w Rosji z maszyn lecą.
Dotarł pociągiem do Janowa, a jakże,
Bo skoro jest stacja to i pewnie pociągi są także,
Ponieważ AK miał w czarnym po gitarze futerale,
Tak dobry był kamuflaż iż wojacy nie zauważyli go wcale.
I nie wiedzieć czemu, znalazł też kombinezon gumowy
Który sobie leżał i patrzył na sąsiednie rowy.
Założył go i był już pewien, że kaptur się pod gumą zmieści
Więc był gotowy usłyszeć i najgorsze wieści.
Wbiegając na górkę zbiegał równią pochyłą w dół,
Gdyż logika tutaj to dno i metrowy muł.
Gdy do wioski kotów dotarł niczym biegacz zawodowy
Zauważył stalkera który na przywitanie był gotowy.
Niezbyt długo jednak trwała dobra passa, a nawet krótko!
Bowiem zmiotła go emisja i na dno z mułem popłynął niczym łódką.
Ciąg dalszy NIE NASTĄPI.
Opowiadanie nie ma na celu obrazić żadnego użytkownika. Napisane toto zostało w jakieś 15 minut ale warto było
![:E :E](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Przyjmę "wszelką krytykę" ale obawiam się że nie jest tu ona potrzebna bo nie mam zamiaru pisać takiego czegoś częściej niż raz na ruski rok a to jest tylko żartobliwa (nie złośliwa, to nie tak jak myślą niektórzy z Was) odpowiedź. Przynajmniej nikt mi nie zarzuci że nie próbowałem zrobić czegoś kreatywnego ani że nie jestem lepszy w j. polskim od Majora.