W końcu zapewnia uzupełnienie amunicji po akcji oraz pomoc medyczną u Porucznika Rogowca, więc oczekuje chociaż minimalnej pomocy od Majora.
"Minimalnej". Hm, myślę, że zdobycie karabinu Gaussa znacznie wykracza poza "minimalność", a Diegtiariow tuż po takich przeżyciach mógł: a)paść ze zmęczenia, b)paść od ran i już nie wstać, c)jednak mieć to PTSD i dostać niekontrolowanych reakcji na widok trupów, d)dużo innych rzeczy. Wysyłanie zmęczonego, być może rannego faceta gdziekolwiek to ryzykowanie jego życiem i powodzeniem misji. Sania mógł być agentem SBU, ale na robota to mi on jednak nie wyglądał.
Pamiętajmy też że Major Diegtariew był lepiej wyszkolony niż żołnierze pułkownika Kowalskiego. Dlatego też wolał wysłać zawodowca, niż narażać życia kolejnych żołnierzy.
Mógł wysłać Sokołowa albo Wano - byli twardzi, lojalni i niepotrzebni mu absolutnie do niczego, a przy tym nieporównanie lepiej od żołnierzy wiedzieli, jak działa Zona. Za to do biblioteki dał ich pewnie po to, żeby gracz miał radochę z kolejnego kłesta robionego razem z bffs głównego bohatera.
Z resztą twojego postu zgadzam się w 100 procentach.
:3
(Przepraszam za offtop. Jeśli jest jakiś temat bardziej odpowiedni na takie dyskusje, prosiłabym o wskazanie).
Powinność w sumie lubi Wolność, tylko nie wie jak zagadać.