Do zbierania artefaktów jakoś się nie garnę. Z początku najlepiej dorobić polując na mutanty, zabijając bandytów, ogólnie utrzymywać porządek w zonie. A gdybym dorobił się paru groszy, zebrać ekipę zaufanych kumpli i ruszyć na Prypeć! Ale nie... nie po artefakty. Otworzyć bar! Tak, zdecydowanie dobry pomysł. Zagarnąć dla siebie czwarte i piąte piętro wieżowca w prypeci. Powyburzać niepotrzebne ściany. Do wejścia zostawić jedynie jedną klatkę schodową, dokładnie obstawioną przez dwa PKM-y i oddział wolnych stalkerów, którym odpalałbym działkę za straż. W środku wejście jedynie przez jedyne drzwi, kontrola przez pupilka w exoszkielecie. Zdeponowanie broni na czas pobytu w barze. Sklep i bar wyposażony by był w podstawowe produkty żywnościowe, broń, amunicję, materiały wybuchowe. Cały przybytek dostępny dla klientów znajdowałby się na 4 piętrze. Ładna lada, postawić pianino, jakiś przedpotopowy telewizorek. Wiele stolików do grania w karty, rozmawiania, handlowania. W ustronnym pomieszczeniu Oddzielonym od reszty baru ścianami sypialnia. Wstawić kilka piętrowych łóżek, jakieś materace, żeby klienci mogli się przespać. W okna wstawić kuloodporne blachy, które szczelnie ochraniałyby przybytek w razie ostrzału. A na piątym piętrze utworzyłbym magazyn i prywatne pomieszczenie szefa, czyli mnie

Taki biznes wypaliłby od razu. Stalkerzy zmęczeni życiem w tym niebezpiecznym mieście mogliby znaleźć tu schronienie, mogliby pozbyć się towarów bądź nowe dokupić, mogliby się zrelaksować, choć na chwilę zapominając o trudach życia w zonie. Dla bezfrakcyjnych stalkerów przystępne zniżki! Bandytą wstęp wzbroniony! A nazwa? "Ostoja wędrowca".