Tak więc: jeżeli chodzi o znalezienie gnata, to już w Ukrainie. Jako że pomiędzy nami a Ukrainą nie ma mutantów/monoliciarzy/innych niedobruchów to nie będziesz musiał szmuglować gnata przez granicę. Kiedy byłbym już niedaleko Zony, prawdopodobne jest, że mógłbym się chwilkę pokręcić w bardziej podejrzanych miejscach w jakimś mieście i znaleźć nielegalnego handlarza bronią. Co jak co, ale skąd wszyscy, którzy byli przed tobą/będą po tobie iść do Zony muszą skądś wziąć broń, a jeszcze doliczając nielegalny handel artefaktami, w niedalekiej okolicy Zony mógłbyś w stanie coś kupić. Może nawet jakbyś miał szczęście, to znalazłbyś kogoś, kto za niewielką opłatą mógłby cię doprowadzić/przeszmuglować do Zony.
No niby wiatrówką można pogrozić, a gazem pieprzowym oślepić przeciwnika, jeżeli się na niego zaczaisz i poderżnąć mu gardło nożem myśliwskim, ale skoro dopiero się do Zony pakujesz, to raczej żaden z ciebie Rambo

i takich sztuczków nie będziesz umieć.
Ze środkami do higieny osobistej byłoby też bardzo niepraktycznie. Mam kilka powodów przeciwko używaniu antyperspirantu w takich warunkach:
Dzikie zwierzęta mogły by wyczuć nowy zapach i się zainteresować, lepiej już się spocić i "zatrzymać" swoje zapachy pod warstewką błota,
Zatrzymując pot w ciele, ingerujesz w swoje chłodzenie. Pocenie się odprowadza stosunkowo dużo nadmiernego ciepła z ciała. Gdybyś się nie pocił, mógłbyś się przegrzać. Raczej groźna sytuacja.
Poza tym, czy taki wyperfumowany gościu byłby lubiany wśród innych stalkerów, głodnych, niezbyt ładnie pachnących i wnerwionych ludzi? Prędzej by cię wyśmieli

Właściwie, takie rzeczy jak dezodorant mogłyby być całkiem drogie w Zonie, ale na to bym nie liczył. Jeżeli ktoś zna się na tamtejszych zasadach przetrwania, raczej uważałby posiadanie tego za niepotrzebne obciążenie i ryzyko wyniuchania przez mutanty. A jak ktoś się nie zna na tych zasadach, to raczej nie miałby kasy na takie zbytki

.
Lepiej byłoby gdybyś wybrał parę kostek szarego mydła. Nie pachnie mocno, bardzo powoli się zużywa i może ktoś chciałby to od ciebie kupić. A w zaoszczędzone na tym miejsce wziął trochę podstawowych części elektronicznych - lekkie, a osiągnęłyby zawrotną cenę u techników.
Niezależnie od sytuacji, ZAWSZE powinieneś mieć przy sobie zapas wody - nawet jeżeli przez to zaniedbasz trochę żywność. Bez wody, w marszu i pocąc się, nie wytrzymałbyś dnia. Bez jedzenia twój organizm może skorzystać z zapasów w ciele, a potem je zregenerować przy najbliższej okazji. Z 3 dni byś pochodził

Poza tym, ja na prawdę nie chciałbym być zmuszony do korzystania z niepewnych źródeł wody. Przynajmniej dopóki się nie dowiesz, skąd można brać dobrą wodę, powinieneś mieć zapas własnej, z "zewnątrz".
Poza tym, tabletki w przypadku napromieniowanej wody nic nie dadzą. Może zabiją bakterie, może zwiążą groźne związki chemiczne, ale póki co człowiek na ochronę przed promieniowaniem znalazł tylko jedną, pewną ochronę - gruba, pierońsko ciężka blacha ołowiana. A takiego czegoś raczej byś nie nosił ze sobą, co?

Kombinerki, śrubokręt i parę innych małych narzędzi mogłyby Ci uratować zad. Chyba nie rozbierałbyś broni zębami? W Zonie, przynajmniej wg. mnie, potrzeba umiejętności improwizacji - amatorska naprawa broni, chwilowe połatanie plecaka, czy inne takie małe rzeczy. Od biedy mógłbyś kombinerkami drut kolczasty połamać.
Drony, PDA, egzoszkielety, inne rzeczy wymagające elektryczności. To jest wymysł twórców gry. Egzoszkielet musiałby być zasilany porządnym akumulatorem samochodowym. Dron właściwie mógłby se polatać, ale zważmy na los pięciu Ogończy

. PDA mógłby wytrzymać może z tydzień bez ładowania, no, góra dwa. Ale co prawda PDA akurat można by naładować nawet energią słoneczną od biedy. Ale też, porządne, ekranowane przed zakłóceniami mogącymi je uszkodzić, PDA nie było by w zasięgu finansowym prostego kota, który dopiero wchodzi do Strefy.