Ostatnio miałem taką sytuację:
Jestem wychowawcą na obozach ASG w nadmorskiej miejscowości, gdzie (jako, że sezon) pałęta się całe mnóstwo Januszy, Grażyn i Zombowiczów (Zombowicz - rodzaj turysty-urlopowicza, który nie ma zielonego pojęcia czego chce, np. stoi i zajmuje miejsce na chodniku, albo wbija się pod jadące samochody nie upewniając się czy coś nie jedzie). No więc z dzieciakami poszliśmy do pobliskiego lasu na strzelankę. Niestety musimy przejść, przez miasto więc już się przyzwyczaiłem do głupich i wkurzających komentarzy w stylu "O patrzcie, armia Macierewicza!", "O wojsko idzie! Za mundurem, panny sznurem!" i moje ulubione pacyfistyczne "Takie małe dzieci (średnia wieku 15-16) w mundurach! Z bronią!? Kto na to pozwala!". Ale to co mnie dobiło było już w lesie. Wyznaczam teren, udzielam instruktażu i stanąłem się na ścieżce, aby turyści nie wbijali się na teren strzelanki - dla ich bezpieczeństwa. Wygląda to na zasadzie, że jak ktoś chce wejść (obok prowadzi ścieżka) to zatrzymuję osobę, potem grę i wpuszczam turystę. Gdy zatrzymałem dwóch rowerzystów, to głupia baba na mnie naskoczyła, że może tędy jechać, bo to miejsce publiczne, i kto tu się w ogóle strzela, czy mam na to pozwolenie i że jej grożę, że ktoś ją zastrzeli, bla, bla, bla... Tłumaczę jej, że tylko ostrzegam przed niebezpieczeństwem i może za chwilę przejechać, ale ta już się nakręciła i drze na mnie ryja. Jej facet natomiast stwierdził, że nie będzie z nami dyskutował i dzwoni na policję. Po zgłoszeniu nas na policję para się oddaliła na niewielką odległość i zaczęła nam robić zdjęcia! Powiedziałem im, że nie mogą, że wizerunek, że rodo, a dziad do mnie "a co ty wiesz o rodo!" i dalej pstrykał foty. Potem znowu zadzwonił na policję, że nadal ich nie ma i kłócił się z kobietą, przez telefon, że "macie tu przyjechać i mnie to nie interesuje!". Po 25 minutach odjechali, policja nie przyjechała, a my wróciliśmy do ośrodka.
Wnioski:
- pani przyjmująca zgłoszenie wkurzona, bo zadzwonił głupi dziad, który się na nią darł przez telefon;
- my wkurzeni, bo zepsuto nam grę;
- para osłów na rowerach zadowolona, bo pomimo, że nie ukończyli swojego "tour de pomorze" to utarła nam nosa i pokazała tym głupkom z policji, gdzie ich miejsce...
I tylko szkoda, że jedyną amunicją jaką wtedy posiadałem były 6 mm BB...
