przez Realkriss w 05 Wrz 2011, 10:57
Nie mogę się nacieszyć, że zagrałam już w Bioshocka 2 i mam kolejną ciekawą postać kobiecą do dodania.
Sophia Lamb jest zła, podła, nie piszę za dużo, żeby nie spojlerować. Chłodna i zacięta blondynka, naukowiec.
Świetna negatywna postać.
Poza nią wspaniałe Starsze Siostry, szybkie i denerwująco sprawne, walka z nimi to czysta przyjemność.
Uważam, że Bioshock jest grą nieco antyfeministyczną, zwłaszcza dwójka.
1. Zła naukowiec robi złe rzeczy, tak jak Tenenbaum w jedynce, tylko, że Tenenbaum przy Sophii Lamb to jagniątko.
2. Najniebezpieczniejszym przeciwnikiem gracza są Starsze Siostry, czyli kobiety.
3. Z atakujących nas genofagów większość to kobiety, można sobie bezkarnie postrzelać do drącej się baby, bezcenne.
4. Wszystkie nieszczęścia, które spadają na gracza i Eleonorę są spowodowane przez Lamb i jej chory instynkt macierzyński.
5. Postacie męskie są przepełnione dobrem. Sinclair, pomagający nam cały czas, to wspaniały facet; Alexander; Mark Meltzer, tragiczna postać i w końcu sam główny bohater, szlachetny wzór Tatuśka.
Ale coś Wam powiem na koniec. Mnie się to bardzo podoba, takie odwrócenie wizerunku Matki i Ojca. Przekorne, zaskakujące, a przez to ciekawe.