przez kasjusz21996 w 11 Cze 2012, 23:07
Już mam! Rozgryzłem to! Wcześniej, niebyłem pewny kim bym chciał być w zonie. Odpowiedź jest o wiele prostsza, niż mi i komukolwiek mogłoby się wydawać! W zonie... Byłbym sobą! Haha, tak - Kasjuszem... Robiłbym to, co umiem, aby przeżyć. Znając życie na samym początku jako w profesji bycia Kasjuszem, zacząłbym się szkolić jako kot i zbierać potrzebne informacje. Naczytałbym się tyle książek, że wybrałbym osiadły tryb życia! Po przeszkoleniu, bezpośrednio zasiadłbym się gdzieś i pobawiłbym w technika! Naprawiałbym broń palną i ulepszał, no i również coś na komputerze bym sprawował - lapta bym od Sidorowicza ściągnął. Niezapomnijmy, że oczywiście na samym początku to bym się Ukraińskiego nauczył i Cyrylicy! Bez tego żyć by się niedało! Przewegetowałbym tak z półtora roku na hackowaniu PDA, ulepszaniu broni, robieniu użytecznych sprzętów no i słuchaniu o zonie i uczeniu się. Później, jeżeli tylko byłbym bardziej rządny przygód, wyruszyłbym żyć w zonie jako prosty stalker - gość od roboty i przetrwania! Poszukałbym przyjaciół itp. Oczywiście moje możliwości ograniczane byłyby P R A W D Z I W Y M światem i jego warunkami, oraz moimi własnymi możliwościami. Sprawność fizyczna ma wpływ - kondycja i siła. Psychika, charakter, przyzwyczajenia, wychowanie itp. Moje życie, o którym na forum opowiadać nie będę... I tak dalej, i tak dalej. Ogólnie, to pewnie sypiałbym w bezpiecznej bazie, a w wolnych chwilach myślał, gadał z kumplami i/lub przeglądał coś na PDA... Rano musiałbym umyć zęby i pewnie jakbym chciał się wybrać do zony, to byłbym dorosły, więc i ogolić. Uczesać "futro" - !Żadnego podtekstu seksualnego!, futro to czyli fryzura! Yyy... Śniadanie! Wyczyścić broń, sprawdzić ekwipunek i przygotować się na wypad z kumplami...
Życie: Życie... Jak w ostatniej linijce powyżej, no i przyroda... Błoto, błoto... Błoto błoto błotoooo! Anomalia! Rzucam jakimś szajsem i obchodzimy anomalię dookoła w trzech. Bam! Artefakt po trzech godzinach siedzenia koło jednej anomalii. I wracamy do bazy... Błoto, błoto, błoto... . W bazie: Opychamy artefakcik i kupujemy jakieś zapasy żarcia. Bawimy się i cieszymy w bazie... Godzina 19.00: Zostawiam plecak koło łóżka, w nim rzeczy elektroniczne i z nim broń... Zdejmuję "Świt" i biorę ze sobą. Łazienka! Strzepuję pierwsze ! B Ł O T O ! z nogawek moich bojówek. Jestem zziębnięty, przemoczony i ubłocony - cały dzień padało, kupa kałuż i masa błota. Ściągam ciuchy i te już brudne wrzucam do wanny, te czyste( mniejsza z tym, że zapocone i niezmieniane od trzech tygodni- swetry mam tylko dwa!) Wait! Wyjątek, majtki i skarpetki zmieniać minimum co 3 dni, najlepiej codziennie. Piorę co mam... Wyprałem... Yyy... Cholera, moja gówniana pamięć! Drzwi łazienki uchylają się powoli... Zza nich wystaje jedna moja machająca ręka. "Keeeen! Help! Podałbyś mi moją bieliznę i czyste bojówyyy?!! Z góry dzięki! " Reakcja Kena: "taa, jasne. " <Czekam dziesięć minut> "tak, dzięki" Dobra, te do ubrania - nowe i nieprane rzucić na lewo, a te co wyprałem to na prawo. <Wypłukujemy wannę> . Nalać wody. Myjemy się w zimnej - Po Spartańsku!!! Oki... Ubieram się i czyszczę "Świt" z drobnych tam plam błota itp. Potem idę do pokoju i wieszam mokre ciuchy na barierkę łóżka, do wysuszenia. Dzień minął.
Walka: Jaka walka? Stres przed walką na pięści w szkole, co dopiero na śmierć i życie przy użyciu karabinów, albo i gorzej - z mutantem! Strach, adrenalina, spierniczanie, zrzucanie z siebię chomików, strzelanie na ślepo z Walthera... Dzik? Jaaaa pierdziuuu Ratunku! Obrzyn napiernicza w dziczy brzuch, W tym czasie Kasjusz jednocześnie sprintuje na złamanie karku... Yyy pijawka? Tylko kilometr ode mnie? Przez lornetkę widzisz? No to dziękuję, wracam do bazy...
"Oddawaj łup stalkerze!" - "No chyba żartujesz..." -"Słuchaj koleżko... Oddawaj ten Jeb#^% artefakt." -"So... That`s it. You`re evil people." -"Co ty tam mamroczesz? Sluchaj - Podaj mi artefakt, albo cię zabiję... Zastrzelę cie, powinieneś się mnię bać..." -"I`m not scared of any human being, and I don`t respect you, you don`t deserve to live..." Koniec rozmowy, wyciągam pistolet i rozpoczynam walkę... Oddalam się od niego, aby powoli tak jakby uciec, ale w duszy mam ochotę go zabić i staram się dokładnie celować...
Charakter: Kawałek u góry... Wchodzę sobię spokojnie w ruinki z Hełpem, aż tu nagle ściana się zawala. Hełp może wyjść, ale ja zostałem sam na sam z pijawką w ciemnym pokoju... Ale nie ma wyjścia, nie ucieknę... Na początku wielki szok i strach. Ale powoli taktyka się zmienia... Wyciągam noż... -"Albo ty... Albo ja..." -<ryk> -"Aaaa! Giń &*^%!!!" Rozcięła mi skórę na klacie... Powaliła i siłuje się, jej macki są coraz bliżej... Coraz bardziej jej nienawidzę... Kopniak "Zdyychaj!!" Walka na nóż kontra łapy i macki. Bloki uniki kopniaki i cięcia. Tylko jedno przeżyje... Potraktować juz nie jak horror, lecz poprostu przeciwnika... tym razem godnego. Ból i zmęczenie? Tak, ale i adrenalina.
To był przegląd człowieka.
-
Za ten post kasjusz21996 otrzymał następujące punkty reputacji:
pan kozaq.