Przepis na grę? Bierzemy kosmicznie dopieszczoną full wypaśną grafikę, dodajemy do tego niespójną i maksymalnie okrojoną fabułę (maksymalnie 3 godz. gry). Ważne jest aby nasza gra zajmowała wiele miejsca na dysku (conajmniej 250 GB). Dodajemy szczyptę dobrze brzmiącej audio. Jeśli chodzi o sterowanie, możemy je wykonać na dwa sposoby:
1. W wersji amerykańskiej - można grać bez używania jakichkolwiek kontrolerów, postać gracza będzie sama wiedziała co robić. Dzięki temu gracz będzie miał wolne ręce i będzie mógł je zająć hamburgerem i Colą.
2. W wersji dla całego świata - maksymalnie utrudnione, ściągnięte żywcem z konsoli.
To wszystko koniecznie oprawiamy jakimś durnym ustrojstwem w postaci Steam'a lub podobne.
Gotowy wyrób można sprzedawać w bardzo niskej cenie 189.90 zł.
A teraz o grze co mnie moderatorzy nie zjedzą

. Gra wygląda ciekawie i mocno "holyłódzko". Może być naprawdę fajna, szkoda tylko, że nazwali ją Splinter Cell. A najgorszą z tych wszystkich zmian jest zmiana aktora (gdzie jesteś Panie Ironside?). Wkurzyło mnie również brak SC-20k (czyli FN2000) - rzadko jej używałem, ale to przecież wizytówka serii SC. I zastanawia mnie dlaczego 5-7 tak cicho strzelał bez tłumika.