Pamiętam wiele strasznych momentów między innymi w CoP. Pamiętam pierwszą emisję, złapała mnie niedaleko stacji benzynowej. Było (w realu) gdzieś koło północy, pierwszy raz uruchamiałem grę, Pokazuje mi jakąś dziurę w którą mam wskoczyć. Wskoczyłem, jestem w jakiejś jaskini, ciemno jak nie powiem gdzie. Czekam aż emisja się skończy, obraz na zmianę jaśnieje i ciemnieje. Nagle, w słuchawkach podgłośnionych na 75%, słyszę jakieś ryczenie, czy coś, serce wali mi jak młot, i nagle widzę jak leci na mnie jakiś stwór z gumowym paskiem dyndającym przy twarzy. Spadłem z krzesła.

. Straszna było także moja pierwsza "herbatka" z kontrolerem. Podczas jakiejś roboty dla naukowców, wychodzę z pomieszczenia z gibającym się grzybkiem w kieszeni... A tu nagle stalkerzy w tunelu padają na kolana, obraz przybliża mi się na zmutowanego gościa, w spodniach rodem z horrorów o szalonych drwalach, i na ekranie pojawia mi się czaszka. To, w połączeniu z sielankowym nastrojem spowodowanym cennym znaleziskiem doprowadziło do ponownego upadku

. Mam także świeże wspomnienie spotkania z Burierem w labo x8 chyba. Wchodzę ostrożnie, rozglądam się, zbijam chomiki... I słyszę płacz małej dziewczynki. Wierzcie mi, takie coś może być straszniejsze niż cokolwiek innego. Masakruje psychikę jak obrzyn. W pierwszej chwili myślałem że się przesłyszałem, ale upewniłem się że to gra. Otwieram drzwi toalety... Jak nie zaatakuje mnie grubas w czarnym płaszczu... Znów musiałem razem z krzesłem podnosić się z podłogi

.